1
Dzień wyzwania. Temat: Idealny poranek.
Ciekawy
paradoks, pisać o idealnym poranku o godzinie 21:05 dnia
poprzedzającego. Dlaczego akurat teraz? Ponieważ rano nie mam
czasu. Zbyt późno chodzę spać, przez to nie mogę się obudzić o
tej 5:30, czyli o takiej godzinie, kiedy to mogłabym spokojnie
usiąść na pół godziny i coś napisać, a następnie spokojnie
ogarnąć się do szkoły. Równie dobrze mogłabym najpierw się
ogarnąć, a następnie usiąść i na spokojnie te swoje 500 słów
dziennie odklepać. Jednakże zawsze rano coś się do roboty
znajdzie. To dziwne, bo tak samo wieczorem, co odwleka moją porę
spania. Błędne koło, z którego ciężko wyjść. Jednakże
autorowi serwisu produktywni.pl się to udało i być może mi kiedyś
również. Wierzę, że mi się to uda, kiedyś na pewno, ponieważ
póki co mój zeszyt zadań się sprawdza. Miło patrzeć, kiedy
prawie cała strona jest kolorowa. No i przy okazji mam gdzie
zapisywać moją wagę. Być może kiedyś uda mi się i schudnąć.
Jestem pełna pozytywnego myślenia. Ciekawe, na jak długo?
Ale
nie o tym chciałam pisać.
Idealny
poranek? Opiszmy to.
Pobudka
o 5:30. Zgrabnym ruchem ręki wyłączam budzik w telefonie. Nie
przeszkadza mi on zbytnio, ponieważ mam już przestawiony zegar
biologiczny i budzę się automatycznie kilka minut przed ustaloną
godziną. Podnoszę się z łóżka, w pokoju panuje chłód. Udaję
się do łazienki, gdzie przemywam „pandzie” i zaspane oczy.
Pandzie, czyli jak panda. Inaczej także nie zmyty wieczorem makijaż.
Myję włosy, wcieram odżywkę bądź jedwab i zawijam sobie na
głowie ręcznik. Udaje się do kuchni i robię sobie kubek kawy.
Czekam, aż komputer się włączy zalewając kubek. Siadam przy
biurku i spisuję myśli kłębiące się w mojej głowie. Czasem są
to myśli będące w mojej głowie jeszcze przed zaśnięciem, czasem
jest to spis obowiązków na dany dzień. Miło jest mieć wszystko
ustalone dzień wcześniej. Kiedy kończę pisać publikuję to na
blogu. Jest kilka minut po 6. Zaraz potem wchodzę na stronę mojej
szkoły i pakuję zeszyty do torby. Po tym zajęciu wyciągam ubrania
z szafy i ubieram się, koszulkę zakładam będąc już umalowana i
wysuszona w łazience. Zaraz potem stwierdzam, że jestem gotowa i
robię kanapki do szkoły. Resztę czasu spędzam na spacerze z psem.
I tak czas mi mija do 7, kiedy to muszę wyjść na autobus.
Nic
nie jest idealne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz