poniedziałek, 12 listopada 2012

Idealny poranek


1 Dzień wyzwania. Temat: Idealny poranek.
Ciekawy paradoks, pisać o idealnym poranku o godzinie 21:05 dnia poprzedzającego. Dlaczego akurat teraz? Ponieważ rano nie mam czasu. Zbyt późno chodzę spać, przez to nie mogę się obudzić o tej 5:30, czyli o takiej godzinie, kiedy to mogłabym spokojnie usiąść na pół godziny i coś napisać, a następnie spokojnie ogarnąć się do szkoły. Równie dobrze mogłabym najpierw się ogarnąć, a następnie usiąść i na spokojnie te swoje 500 słów dziennie odklepać. Jednakże zawsze rano coś się do roboty znajdzie. To dziwne, bo tak samo wieczorem, co odwleka moją porę spania. Błędne koło, z którego ciężko wyjść. Jednakże autorowi serwisu produktywni.pl się to udało i być może mi kiedyś również. Wierzę, że mi się to uda, kiedyś na pewno, ponieważ póki co mój zeszyt zadań się sprawdza. Miło patrzeć, kiedy prawie cała strona jest kolorowa. No i przy okazji mam gdzie zapisywać moją wagę. Być może kiedyś uda mi się i schudnąć. Jestem pełna pozytywnego myślenia. Ciekawe, na jak długo?
Ale nie o tym chciałam pisać.
Idealny poranek? Opiszmy to.
Pobudka o 5:30. Zgrabnym ruchem ręki wyłączam budzik w telefonie. Nie przeszkadza mi on zbytnio, ponieważ mam już przestawiony zegar biologiczny i budzę się automatycznie kilka minut przed ustaloną godziną. Podnoszę się z łóżka, w pokoju panuje chłód. Udaję się do łazienki, gdzie przemywam „pandzie” i zaspane oczy. Pandzie, czyli jak panda. Inaczej także nie zmyty wieczorem makijaż. Myję włosy, wcieram odżywkę bądź jedwab i zawijam sobie na głowie ręcznik. Udaje się do kuchni i robię sobie kubek kawy. Czekam, aż komputer się włączy zalewając kubek. Siadam przy biurku i spisuję myśli kłębiące się w mojej głowie. Czasem są to myśli będące w mojej głowie jeszcze przed zaśnięciem, czasem jest to spis obowiązków na dany dzień. Miło jest mieć wszystko ustalone dzień wcześniej. Kiedy kończę pisać publikuję to na blogu. Jest kilka minut po 6. Zaraz potem wchodzę na stronę mojej szkoły i pakuję zeszyty do torby. Po tym zajęciu wyciągam ubrania z szafy i ubieram się, koszulkę zakładam będąc już umalowana i wysuszona w łazience. Zaraz potem stwierdzam, że jestem gotowa i robię kanapki do szkoły. Resztę czasu spędzam na spacerze z psem. I tak czas mi mija do 7, kiedy to muszę wyjść na autobus.
Nic nie jest idealne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz